Jeszcze tego samego dnia, przed pojechaniem do sklepu, Monic pojechała z Michaelem do jego rodziców. Chodź chłopak zapewniał ją, że są sympatyczni i otwarci, nie przekonywało ją to za bardzo. Jak się później okazało, byli to ludzie koło pięćdziesiątki. Przywitali ich życzliwie. Mich przedstawił ją, jako swoją przyszłą żonę i od razu obwieścili że zostaną podwójnymi dziadkami. Na początku wszak że byli oszołomieni, jednak szczerze im gratulowali i obiecali, że pomogą przy wychowywaniu wnuków.
Po wizycie u rodziców Michaela, Monica zaczęła kompletować rzeczy do pokoju Cassandry. Chciała żeby dziewczynka czuła się jak u siebie w domu. Chociaż tyle mogli jej zapewnić. Dziewczyna wiedziała, jak bardzo przeżywa to Mich i starała się jak tylko mogła.
W poniedziałek wszystko było gotowe. Moni została w domu i czekała na powrót Michaela z opieki społecznej. Wieczorem ustalili że to on po nią pojedzie. Dziewczyna z zdenerwowaniem patrzyła na zegarek. Powinni już być. Usiadła w salonie i dalej czekała. W końcu usłyszała zgrzyt klucza. Poderwała się na równe nogi. Do mieszkania wszedł Mich, z torbą przewieszoną przez ramię. Cass stała koło niego. Monica wyciągnęła ramiona i mocno przytuliła dziewczynkę.
- Witaj w domu - wyszeptała do ucha małej - Cieszę się, że już jesteś.
- Cass to jest Monica - zaczął Mich - Ona też będzie się tobą opiekować.
- Będziesz moją nową mamusią? - zapytała niepewnie dziewczynka
- A chcesz tak do mnie mówić? - zapytała cicho Moni - Możesz mówić do mnie po imieniu, jak chcesz. A teraz chodź. Pokażemy tobie twój nowy pokój.
Monica chwyciła na ręce dziecko. Ważyło już trochę. Postawiła je dopiero w pokoju. Cassandra dokładnie obejrzała pomieszczenie. Rozglądała się dookoła. W końcu podeszła do zabawek i spojrzała się na Micha. Chłopak pokiwał głową, zgadzając się. Następnie wziął Monic za rękę i wyszli z pokoju.
- Zostawmy ją samą - poprosił - Musi się zaaklimatyzować i przyzwyczaić.
- Skarbie jak będziesz czegoś potrzebować to zawołasz dobrze? - zapytała się Monica - Będziemy w kuchni.
- Dobrze - odrzekła cicho dziewczynka
Monic poszła za Michaelem do kuchni. Dziewczyna zaczęła przygotowywać obiad. Na pewno oboje są głodni. Dwie godziny później już w trójkę zasiedli do stołu. Dziewczynka krzywiła się na widok zielonego groszku z marchewką. Ale za to z apetytem zjadła kurczaka i zapiekane ziemniaki. Po obiedzie Monica pozbierała naczynia i zaczęła zmywać. Natomiast Michael zajął się Cass. Oboje poszli do jej pokoju i zaczęli się bawić misiami. Monica przez chwilę się im przyglądała. Teraz wyglądali jak prawdziwa rodzina. I nie mogła wyjść z podziwu, w jaki sposób Mich zajmuje się dzieckiem. Mała piszczała i krzyczała z radości.
Następnego dnia Monica poszła do pracy załatwić sobie urlop wychowawczy. Już wcześniej ustaliła z Michaelem, że to ona zajmie się opieką nad Cass, do momentu aż dziewczynka będzie mogła pójść do przedszkola. Mich natomiast zabrał małą na plac zabaw.
Po wizycie u rodziców Michaela, Monica zaczęła kompletować rzeczy do pokoju Cassandry. Chciała żeby dziewczynka czuła się jak u siebie w domu. Chociaż tyle mogli jej zapewnić. Dziewczyna wiedziała, jak bardzo przeżywa to Mich i starała się jak tylko mogła.
W poniedziałek wszystko było gotowe. Moni została w domu i czekała na powrót Michaela z opieki społecznej. Wieczorem ustalili że to on po nią pojedzie. Dziewczyna z zdenerwowaniem patrzyła na zegarek. Powinni już być. Usiadła w salonie i dalej czekała. W końcu usłyszała zgrzyt klucza. Poderwała się na równe nogi. Do mieszkania wszedł Mich, z torbą przewieszoną przez ramię. Cass stała koło niego. Monica wyciągnęła ramiona i mocno przytuliła dziewczynkę.
- Witaj w domu - wyszeptała do ucha małej - Cieszę się, że już jesteś.
- Cass to jest Monica - zaczął Mich - Ona też będzie się tobą opiekować.
- Będziesz moją nową mamusią? - zapytała niepewnie dziewczynka
- A chcesz tak do mnie mówić? - zapytała cicho Moni - Możesz mówić do mnie po imieniu, jak chcesz. A teraz chodź. Pokażemy tobie twój nowy pokój.
Monica chwyciła na ręce dziecko. Ważyło już trochę. Postawiła je dopiero w pokoju. Cassandra dokładnie obejrzała pomieszczenie. Rozglądała się dookoła. W końcu podeszła do zabawek i spojrzała się na Micha. Chłopak pokiwał głową, zgadzając się. Następnie wziął Monic za rękę i wyszli z pokoju.
- Zostawmy ją samą - poprosił - Musi się zaaklimatyzować i przyzwyczaić.
- Skarbie jak będziesz czegoś potrzebować to zawołasz dobrze? - zapytała się Monica - Będziemy w kuchni.
- Dobrze - odrzekła cicho dziewczynka
Monic poszła za Michaelem do kuchni. Dziewczyna zaczęła przygotowywać obiad. Na pewno oboje są głodni. Dwie godziny później już w trójkę zasiedli do stołu. Dziewczynka krzywiła się na widok zielonego groszku z marchewką. Ale za to z apetytem zjadła kurczaka i zapiekane ziemniaki. Po obiedzie Monica pozbierała naczynia i zaczęła zmywać. Natomiast Michael zajął się Cass. Oboje poszli do jej pokoju i zaczęli się bawić misiami. Monica przez chwilę się im przyglądała. Teraz wyglądali jak prawdziwa rodzina. I nie mogła wyjść z podziwu, w jaki sposób Mich zajmuje się dzieckiem. Mała piszczała i krzyczała z radości.
Następnego dnia Monica poszła do pracy załatwić sobie urlop wychowawczy. Już wcześniej ustaliła z Michaelem, że to ona zajmie się opieką nad Cass, do momentu aż dziewczynka będzie mogła pójść do przedszkola. Mich natomiast zabrał małą na plac zabaw.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz